Oprócz typowo wakacyjnych zajęć takich jak wyjazdy oraz picie wódki, pracuję teraz nad dość ciekawym projektem. Chodzi o system identyfikacji górników. Uściślając, projektuję oraz oprogramowuję układ, który każdy z górników będzie nosił gdzieś w kasku, lampie czy baterii od lampy, i który będzie umożliwiał jego lokalizację drogą radiową. Do tego tworzone są "stacje bazowe", rozmieszczone gdzieś w szybach kopalni i połączone siecią z głównym komputerem, które zbierają informacje na temat położenia poszczególnych ludzi. Oczywiście, kilkaset metrów pod ziemią nie można użyć GPS, to chyba oczywiste.
I na potrzeby debugowania tego projektu oraz pokazania go w atrakcyjny sposób inwestorowi napisałem pewien programik. Teraz, w trakcie oprogramowywania tych układów (mikrokontrolery Texasa z serii MSP430 oraz nadajniki radiowe Chipcon 1100), są one połączone z komputerem linią szeregową, przez którą wysyłają komunikaty w sposób podobny do printf() na komputerze, a tekże inne pakiety. Dostałem gotowy program w C++, jednak napisany tak tragicznie, że trzeba było modlić się o to, żeby się nie zawieszał. Próbowałem naprawiać, ale zaczęło to zajmować więcej czasu niż właściwy rozwój programu na kontroler. Postanowiłem zatem przepisać go w Pythonie. I tutaj byłem zszokowany: po trzech (3) godzinach miałem działający program, wyglądający znacznie estetyczniej i czytelniej oraz oferujący większe możliwości. I jak tu Pythona nie kochać? Koledzy, kiedy zobaczyli co przez jeden wieczór napisałem, zaczęli od razu czytać tutoriale (zamiast zajmować się pracą ;)