CMS dookoła którego kręci się moja praca nie przestaje mnie zadziwiać. Ponieważ nie bardzo radzi sobie z błędami w rozszerzeniach, w przypadku takiego błędu zostawiając użytkownika z białym ekranem, nasi supportowcy regularnie mieli milion ticketów na ten temat. Najpierw napisałem im w Pythonie prosty parser PHP który sprawdza błędy składni i podąża za include/require. Działał fajnie i zazwyczaj trafiał w padnięty plugin, ale użytkownicy ciągle musieli napierać na support.
Napisałem więc patcha do Joomli i cisza, jak zawsze. Szef zagadał tu i tam, ktoś przetestował, i nadal cisza.
Nagle dostaję wiadomość że za 3 dni releasują nową Joomlę i jak przepiszę patcha żeby działał z PHP4 (i tu lista tego co mam zrobić), włączą go. Oznaczało to w zasadzie przepisanie patcha od nowa, a że PHP4 nie znam, napisałem jak umiałem. Trzy dni później dowiaduję się że Joomla 1.5.16 pod PHP4 się w ogóle wykłada.
Ćwiczenie dla czytelnika: opisz jak według ciebie wygląda proces testowania kodu Joomli przed wypuszczeniem w świat. Czy Joomlę można uznać za bezpieczną i stabilną? Czemu ja właściwie piszę w PHP?