Strona wróciła po pożarze OVH w marcu. Dane ze spalonej serwerowni miałem bezpiecznie skopiowane w innym kraju, ale mój plan disaster recovery zakładał że w razie awarii przeniosę szybko adresy IP na nowe serwery i tam odtworzę dane. Postawienie nowej maszyny na którą można było przenieść adresy zajęło OVH trzy tygodnie, do tego czasu klienci byli dawno zmigrowani gdzie indziej. Więc zamiast szybkiego i czystego disaster recovery, miałem tydzień z piekła rodem z ogarnianiem zmian DNS w prawie dwóch setkach domen.
Do tego, OVH robiło jakieś dziwne ruchy finansowo, więc postanowiłem tam już nie wracać. Dali zadośćuczynienie w kwocie X zł (w formie kredytu na koncie). Potem przez dwa miesiące pobierali mi z karty część opłaty za spalony sprzęt oraz licencje na oprogramowanie które na nim działało, tak, jakby nadal działał. Powiedzmy, że wyniosło to Y zł. Po którymś tam kontakcie z supportem udało się zatrzymać opłaty i niby zwrócili mi Y zł. Tylko że saldo na koncie zamiast X+Y zł wynosiło X-Y zł. Do tej pory nie udało mi się tego wyjaśnić.
Po tym wszystkim nie chciało mi się bawić jeszcze w odtwarzanie tej strony, myślałem o tym żeby zostawić ją w stanie niedziałającym. Ale wróciła, trzeba wykorzystać to X-Y zł, więc wziąłem od OVH najmniejszą "instancję public cloud" na którą da się przenieść IP i tam odtworzyłem stronę.
Jebać tą firmę, pożar może się zdarzyć każdemu, ale wykorzystywanie zamieszania żeby się nakraść to dla mnie trochę za dużo.